Największy sukces życia? Połączenie przyjemnego z pożytecznym.

Moja praca jest, moją pasją, moim hobby. Połączenie przyjemnego z pożytecznym. Idąc do pracy zastanawiam się jaki będę mieć wóz i jakie niespodzianki czekają mnie na Warszawskich ulicach. Najczęściej jeżdżę linią 9. Trasa Okęcie ? Gocławek, zaczyna ona bieg na dzielnicy Włochy i dalej przebiega przez dzielnice Ochota, Śródmieście i kończy bieg na Pradze Południe. Jeden z najbardziej obciążonych ciągów komunikacyjnych w Warszawie. Jest nieraz ciężko, ale też i zabawnie. Najbardziej mi humor poprawiają gafy pasażerów, którzy szukają guzików do otwierania drzwi. Przyciskają np. piktogram ?odtwórz drzwi przyciskiem? umieszczony na szybie, wciskają kierunkowskaz i dziwią się, że nie ma żadnej reakcji. Są sytuacje kiedy ów pasażer nawrzuca mi od ?buraków, wieśniaków? itd., że od tego tu jestem i mam drzwi otwierać 😉 ale wówczas uśmiecham się i nie odpowiadam na zaczepne ?słówka?. Jednak są i takie dni kiedy ktoś potrafi mnie wyprowadzić z równowagi. Znajdzie się klient, który widząc, że nie reaguje na zaczepki to wejdzie na czuły punkt jakim jest rodzina. No i wtedy robię Ja z niego dziada i udowadniam na forum pasażerskim w tramwaju, że mu słoma z butów wychodzi. Oczywiście robię to wszystko kulturalnie, aby się nie poniżyć do jego poziomu. Przykład: Jest godzina 17 w Warszawie jest to sam środek szczytu. Jak wiadomo w ciągu w Alejach Jerozolimskich jest tłoczno, a nawet panuje wielki ścisk i nie chodzi tu tylko o kotłujących się pasażerach w tramwaju, ale i o samych tramwajach na trasie. Chcąc nie chcąc opóźnienie gwarantowane, a że warunki drogowe też są fatalne, bo był okres jesienno-zimowy to Wam pewnie wiadomo jest ślisko na torach. Ci co jeżdżą tramwajem to wiedzą, które odcinki, przystanki na trasie są śliskie tzw. ?pewniaki?. Takim pewniakiem jednym z wielu na trasie 9 jest przystanek ?Czapelska? w stronę Gocławka jadąc od ronda Wiatraczna. Na uniknięcie poślizgu jest kilka sposobów, ale to nie o tym miałem pisać więc wróćmy do meritum. Jak już mówiłem przystanek jest śliski i aby bezpiecznie zatrzymać 60 tonowego kolosa (bo tyle około waży PESA z pełnym ?inwentarzem?), niestety czasem potrzebne jest użycie hamulców szynowych. Tak też zrobiłem. Młodzieńcowi wypadła czapka z rączek wprost do błotka pośniegowego na podłodze tramwaju. O jak on mi nawrzucał, że nie umiem prowadzić, że się powinienem wrócić do przedszkola, prace zmienić itd.. Wytłumaczyłem grzecznie Panu, że jest ślisko, a w tramwaju są tabliczki informujące o konieczności trzymania się poręczy podczas jazdy. A ów bohater stwierdził, że gówno go to obchodzi, że jest ślisko! No to już wiedziałem, że nie ma dyskusji z gościem, no bo niby o czym? A że dziamał coś dalej, generalnie powtarzał się w kółko, to po prostu nie reagowałem. Widząc, że na mnie to nie robi wrażenia jak mnie obraża, to zaczął obrzucać błotem moją Mamę, od ?ku%^, szmat, dziwek? itd. A co jak co, ale na to, to ja już nikomu nie pozwolę! Nawet naszemu Prezydentowi ;). Jak się okazało jechał z żoną i z córeczką, która miała na oko 6,7 lat. Zatrzymałem tramwaj na przystanku otworzyłem drzwi od kabiny i zapytałem grzecznie ale stanowczym głosem (jak mówi ?Instrukcja dla pracowników ruchu?;) ), dlaczego obraża moją rodzinę i kim właściwie jest, że sobie na to pozwala. Jaką gnojówę ma w gębie i jaki daje dziecku piękny przykład! Życzyłem mu aby jego córeczka w przyszłości miała do Niego takim sam szacunek jaki ma do innych ludzi. Jeszcze kilka innych przykładów mu podałem, ale już nie chcę kombinować bo nie bardzo pamiętam. Zdziwiłem się gdy do dyskusji wkroczyła inna pasażerka, która stanęła w mojej obronie. Wysterowała do kolesia kilka ?miłych? słów, że jest wieśniakiem i mu słoma z butów wychodzi, żeby zamkną już jadaczkę bo jest w miejscu publicznym i nie każdy życzy sobie słuchania jego wulgaryzmów i że mu za te słowa należy mu się w pysk itp., itd. . Coś tam jeszcze się zabulgotał, ale ja już usiadłem i pojechałem dalej byle by tylko do pętli, a daleko już nie miałem. Niestety ta praca choć daje mi wiele satysfakcji i przyjemności, są niekiedy takie właśnie dni, kiedy człowiekowi się odechciewa wszystkiego. Kiedy to po takiej sytuacji widzi ile wart jest dla ludzi, których codziennie wozi do pracy, domy czy szkoły. Mają człowieka za gnoja i wyżywają się na motorniczym, kierowcy za wszystkie swoje życiowe niepowodzenia. A cóż ma biedny prowadzący zrobić? Poza zaciśnięciem zębów to niewiele bo jest w pracy.. no i my nie możemy napisać żadnej skargi na pasażera, że był nie miły i w sposób wulgarny odnosił się do mnie czy do moich członków rodziny.. ale taki to urok tej pracy 😉

Pozdrawiam Nowherename.

Komentowanie wyłączone.