Jadę i myślę, może kiedyś coś wymyślę…

W końcu czasami jeżdżę ponad 10 godzin.  Jest więc czas na różne przemyślenia. Zwłaszcza, że praca ta daje ku temu spore możliwości. Wystarczy tylko obserwować to co się dzieje w koło: zachowania pasażerów, pieszych, kierowców. Czasami  widok z kabiny motorniczego przyprawia o zgrozę, gdy ktoś wchodzi pod rozpędzony tramwaj, a potem ucieka przegoniony dzwonkiem, czasami nie sposób powstrzymać się od śmiechu, gdy pasażer walczy z automatycznie zamykającymi się drzwiami w E1.

Wspomnieć wystarczy przypadek pana, który swego czasu chciał wsiąść do wagonu GT6. Wcisnął zatem przycisk, celem drzwi otwarcia, w następstwie czego drzwi otwarły się przed owym panem. Delikwent ów miał jednak z sobą dwie ciężkie siatki, w których dźwigał przeróżne rozmaitości. Zatem by wsiąść, siatki podnieść musiał z chodnika. Czas ten skrzętnie wykorzystały drzwi, które po określonym czasie zaczęły się zamykać. Poirytowany przyszły pasażer odłożył zatem siatki, by ponownie wcisnąć przycisk celem drzwi otwarcia. Ponownie schylił się po siatki, a drzwi ponownie zamknęły się mu przed nosem, gdy siatki trzymał już w rękach i zabierał się o wsiadania. Sytuacja ta powtórzyła się kilkakrotnie. Zdarzenie to  obserwowane w lusterku spowodowało, że nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. Jednak przyszło mi zapłacić za śmianie się z cudzego nieszczęścia,  gdy ów pasażer z wściekłości siatki rzucił i przybiegł do mnie z awanturą, że bawię się jego kosztem, że  złośliwie i umyślnie zamykając mu drzwi przed nosem. Nauczony jednak przez starszych kolegów motorniczych, powstrzymując się przed spontanicznym śmiechem wysiadłem i udałem się z przyszłym pasażerem do drzwi, celem rozwiązania zaistniałego problemu w sposób dyplomatyczny. Przerywając ciąg obelg skierowanych w moją stronę, poprosiłem pana o baczne obserwowanie sytuacji  – wcisnąłem przycisk, drzwi się otwarły, po czym oczywiście zamknęły się. Zapytałem tylko – i kto teraz zamknął te drzwi, skoro ja stoję tu z panem? O więcej pytać nie musiałem.

Mnogość zdarzeń i barwność ludzi z jakimi człowiek ma do czynienia w czasie wykonywania tej pracy przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Po kilku latach pracy, nadal zaskakują mnie różne rzeczy. Z równą częstością i intensywnością jak dnia pierwszego, gdy pracę rozpocząłem. A wydawałoby się, że to takie nudne jeździć od pętli o pętli, ciągle po tej samej trasie. Że się człowiekowi od tego w głowie może zakręcić. Nic bardziej mylnego.

By lepiej słowo pisane zobrazować, zachęcam do oglądnięcia poniższego filmu znalezionego na youtube:

Totmann

Komentowanie wyłączone.