Okres eksploatacji Scań CN113ALB powoli dobiega końca. Z racji tego, portal Fotozajezdnia.pl wzorem z ekstremalnych imprez Ikarusem 280.26 postanowił zorganizować podobną imprezę, w której główną gwiazdą zamiast Ikarusa miała być przegubowa Scania.
Impreza jak to zazwyczaj bywa została zaplanowana na sobotę, tym razem padło na 15 października. Nadszedł już dzień imprezy, aczkolwiek wstając z łóżka deczko zmieszałem się faktem pogody. Zawszę lubię, gdy imprezie towarzyszy ładna, słoneczna pogoda, a nie chmury. Powiedziałem sobie w myślach, że przecież mogło być gorzej, mogło padać. No nic, deczko zmieszany podreptałem na przystanek by dojechać na zajezdnię.
Do ostatnich chwil nie widzieliśmy jaki numer Scanii będzie uczestniczył w eskapadzie. Miałem nadzieję, że będzie to wóz z wyświetlaczami firmy Elmar. Odetchnąłem z ulgą, gdy dyspozytor wydał #PE085. Nim wyjechaliśmy na zajezdni zapędziliśmy jeszcze trochę czasu. Nasz galeryjny kierowca potrzebował rozgrzewki, bo jeszcze nigdy nie prowadził przegubowej Scanii. Oprócz tego czekaliśmy jeszcze na mechanika.
Impreza miała rozpocząć się o 10:00 na pętli Mały Płaszów, tam też mieli czekać uczestnicy. Z zajezdni wyjechaliśmy 9:55 i punktualnie o 10-tej podstawiliśmy na końcówce. Już po chwili pruliśmy niczym BMW X3 w stronę Ronda Grunwaldzkiego, gdzie miała czekać kolejna porcja imprezowiczów. Galeryjnemu kierowcy tak dobrze szło prowadzenie Scanii, że na rondzie Matecznego byliśmy 5 minut za wczas, więc żeby nikt z tych, który czekali na rondzie Grunwaldzkim nie był rozczarowany wcześniejszym naszym przyjazdem zatrzymaliśmy się na ‚wyrównanie czasu’ na przystanku os. Podwawelskie. Chwilę później podjechaliśmy na przystanek i zabraliśmy ostatnich uczestników, więc Alleluja i do przodu.
Wpierw udaliśmy się w stronę Salwatora. Pętlę przejechaliśmy jednak bez zatrzymania, pierwszy pit-stop zaplanowany został na obwodnicy Przegorzał. Szybko poszło, więc za chwil parę byliśmy już na pętli w Bielanach.Akurat trafiliśmy na akcję wystawkę na pętli, więc zdjęcia z ponadgabarytowymi rupieciami nawet ładnie wyszły, mimo kiepskiej pogody. Niezainteresowani zdjęciami uczestnicy postanowili przeczesać trochę górę ospadów i znaleźli zabawkowy samochodzik, który do końca imprezy dzielnie towarzyszył nam leżąc przy przedniej szybie. Nie zdążyliśmy się jednak dłużej pobawić, z pętli wygonił nas liniowy 109. Z Bielan przez Kryspinów domknęliśmy pod Port Lotniczy w Balicach. Nie obyło się bez tradycyjnego zaliczania ronda. Chwilę później zawitaliśmy do Chrosnej. I tu zdarzył się cud – zza chmur wyszło Słońce! Zdjęcia wyszły całkiem nieźle, więc na pętli w Chrosnej zwróciliśmy i szybko śmignęliśmy do Nielepic. Po drodze wysadziliśmy uczestników na fotostop najazdowy.
Droga do Nielepic zajęła nam trochę więcej czasu niż planowaliśmy. Droga wąska, autobus szeroki i zachodzący przy skręcie, na dodatek 18 metrowy, a na dokładkę jeszcze doraźna ‚naprawa’ nawierzchni. Ciężarówka robotników z materiałami do naprawy jezdni była ciężka do ominięcia, ale się udało. W Nielepicach zawróciliśmy i znów do samo. Po chiwli znów się udało. Aż strach pomyśleć, że za 5 minut mieliśmy tam przejeżdżać jeszcze raz…
Za trzecim razem robotnicy jednak zorientowali się o co chodzi i wielkim niesmakiem przestawili swój pojazd mówiąc, że jeździmy w kółko dla żartów. No nic, zniesmaczenie zniesmaczeniem, ale trzeba było jechać dalej.
Następnie pojechaliśmy do Radwanowic przez Rudawę. W Radwanowicach wyszły piękne zdjęcia przy polu kukurydzy, a w Rudawie na rynku. Następny punkt w planach nazywał się Będkowice. Na samej pętli nawet nie trzeba było aż nadto manewrować. Może kierowca był aż tak dobry?
Kolejny punkt – Zelków. Tu również uczestnicy wysiedli kilka przystanków przed pętlą, żeby sobie złapać przeguba z ładnym widoczkiem. Jednym plusem braku Słońca było to, że można fotografować od dwóch stron. I tu się akurat to przydało. Kiedy w drodze powrotnej zabieraliśmy uczestników z przystanku do autobusu dostały się dwie Panie czekające na liniowy autobus. Po wytłumaczeniu o co chodzi Panie grzecznie przeprosiły i powiedziały, że od początku wiedziały, że to podejrzane, bo tak długie autobusy to do nich nie jeżdżą.
Naszym kolejnym celem były m.in Trojanowice, Giebułtów. Po drodze z Zelkowa zatrzymaliśmy się jeszcze na piękny fotostop przy skałach wapiennych z okresu kredy – takie klimaty Jury Krakowsko – Częstochowskiej. Nasza przeprawa do Giebułtowa zajęła nam trochę czasu, gdyż droga na skróty w Modlniczce przy C.H. Futura akurat była w remoncie, więc zasuwaliśmy przez Zabierzów i ul. Ojcowską. Po chwili jednak dojechaliśmy. Następnym punktem miały być Owczary, ale przy wyjeździe na DK94 źle sobie skręciliśmy i wylądowaliśmy w… Skale. Stamtąd już nie daleko do Ojcowa, więc za namową jednego o uczestników wjechaliśmy do Doliny Prądnika. To posunięcie bardzo się opłaciło i po powrocie byliśmy bogatsi o kilka ładnych zdjęć. Na koniec został nam jeszcze Krasieniec oraz Wola Zachariaszowska i powoli zjeżdżaliśmy do zajezdni odwożąc przy okazji uczestników do większych punktów przesiadkowych.
Myślę, że imprezę można uznać za udaną. Owszem, nie było gruszek na wierzbie (choćby przez kapryśną pogodę) ale chyba większości się podobało. Do zobaczenia na drugiej części imprezy!
Krystian Suder.