Od paru miesięcy w naszym mieście stacjonuje Jelcz PR110M o numerze 119, zakupiony przez KMKM Warszawa z MZK Puławy. Na potrzeby jednej z krakowskich imprez został przyklejony numer 21413 i tak zostało do dnia dzisiejszego.
Miłośnicy z Jaworzna postanowili zorganizować u siebie imprezę pod nazwą „Jelczem PR110 po Jaworznie i okolicach” właśnie tym Jelczem przy okazji badań technicznych, na które autobus musiał tam pojechać. Krakowianie ucieszyli się z okazji podróży PeeRką na Śląsk.
Zbiórka została zaplanowana na godzinę 6 przy zajezdni na Woli Duchackiej 26 listopada. Było ciemno, zimno, wiało, ale co tam, żadna pogoda nam nie straszna. No dobra, zależy dla kogo, bo ja się wygrzewałem w autobusie :D. Wyjazd z zajezdni opóźnił się o parę minut. Ludzie zabrani, no to w drogę! W czasie podróży do Jaworzna zabraliśmy jeszcze paru chętnych, dla których dojazd do zajezdni był utrudniony, a chcieli się przejechać kultowym Jelczem. Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej na jakieś jedzonko i piciu. Kilkaset metrów dalej już czekał na nas organizator. Dochodziła godzina 8, a początek imprezy był o 9. Mieliśmy więc godzinę wolnego czasu, co pozwoliło na uzupełnienie zapasów, porozmawianie z pozostałymi uczestnikami i zapoznanie się z informacjami organizacyjnymi. Chętni robili zdjęcia na pobliskiej pętli.
Godzina 9, więc czas ruszać. Ile można czekać. Zaczynamy od ulicy Krakowskiej, a potem zawitaliśmy do Cezarówki Górnej. Dalej wjeżdżamy do Chrzanowa Okradziejówki. Tam pierwszy fotostop robimy na pętli. Drugi natomiast najazdowy, co świetnie zgrało się w czasie, ponieważ w pobliżu przechodzi linia kolejowa D29-133, którą akurat przejeżdżał towar prowadzony przez ET41. Następnym fotostopem był Balin, a konkretniej przystanek Balin Szkoła.
Czas wrócić do Jaworzna i wspomnieć o bardzo dobrym rozwiązaniu w tym mieście. Otóż wszystkie wyjazdy z miasta są monitorowane, co świetnie zapobiega kradzieżom samochodów. Dojeżdżamy do Ciężkowic, żeby zaliczyć najciaśniejszy zakręt, gdzie jeżdżą liniowe autobusy. Mowa tu o ul. Królewskiej > Olbrachta. Dalej już do przystanku Ciężkowice Pętla (ul. Grabańka) i Ciężkowice Kościół (ul. ks. Mroczka).
I chwila na kolejny postój w okolicy torów kolejowych. Tym razem ul. Sobieskiego. Stamtąd szybko na przystanek Dobra Pętla (ul. Jaworowa), żeby wylądować na Dworcu PKP. Tu również udało się złapać naszego Jelcza z pociągiem w tle. W ogóle to mieliśmy szczęście do pociągów w tym dniu, bo ciągle coś nas mijało, przejeżdżało albo po prostu tworzyło motyw do zdjęcia. W drodze na ulicę Moździerzowców, gdzie mieści się wyjazd ze starej zajezdni, zrobiliśmy zdjęcia na ul. Kolejarzy.
Zdjęcia zrobione, więc czas ruszać dalej. Długoszyn, Podłęże Osiedle… Tu wreszcie można poczuć klimat prawdziwego osiedla. To miejscówki, przez które jechaliśmy, by dotrzeć do Elektrowni Jaworzno. Warto się tu było zatrzymać, bo widok był naprawdę przepiękny. Wielkie kominy, a tuż pod nimi mała czerwona PeeRka. Niektórzy mieli problemy, żeby ująć aparatem całe kominy, ale jeśli już się to udało, to radość na pewno była duża. Dla mnie był to najlepszy fotostop.
Dobra, koniec tych zachwytów, czas goni, a tu jeszcze parę miejscówek do obskoczenia. Jedziemy na przystanek Siłownia (ul. Energetyków) i na Osiedle Awaryjne. Następnie ul. Sulińskiego. Najpierw na przystanek Szyb Sobieski, potem najazdowo, żeby skończyć na przystanku Sobieski Pętla.
Teraz przyszła pora na Imielin. Chcąc być dokładnym, to przystanek Golcówka ZPW przy ulicy Wodnej. Ale chwila, chwila! Gdzie zdjęcie grupowe? W tym celu udaliśmy się na przystanek Jeleń Łęg Pawilon przy ul. Zwycięstwa. Wszyscy uśmiechnięci, samowyzwalacz włączony, czas leci… PSTRYK. Dobra, koniec tej zabawy, to ma być tylko zdjęcie grupowe, a nie sesja do kalendarza 😀 .
Powoli trzeba kończyć. Odwiedzamy jeszcze przystanek Jeleń Dąb Sklep i Byczyna Pętla, żeby stamtąd dojechać na przystanek Krakowska Pętla, gdzie miał miejsce początek imprezy.
Organizatorzy zaplanowali dla nas niespodziankę. Niestety z powodów technicznych nie mogła zostać ona zaprezentowana. Nie mamy tego nikomu za złe, bo wiemy, że to nie zależało od organizatorów. Najważniejsze, że impreza się udała, choć trwała tylko do 14, ponieważ na 16 musieliśmy być już w Krakowie. Cały czas w autobusie panowała świetna atmosfera, można było z każdym pogadać i wymienić się informacjami nt. komunikacji w Jaworznie, Krakowie czy Puławach. Najważniejsze jest również to, że Jelcz wytrzymał do samego końca.
Chciałbym podziękować organizatorom imprezy, kierowcy oraz wszystkim uczestnikom za mile spędzony czas w dobrym towarzystwie.
Pozdrawiam
Marcin Filipowski