Tagi: Zrozumieć Motorniczego

?Zrozumieć Motorniczego? czyli kilka prawd o jakże ciężkiej Jego pracy – część I.

?Dlaczego zamykam Pasażerom drzwi przed nosem??

 Z zamykaniem drzwi ?przed nosem? jest tak, że albo tramwaje mają być punktualne, albo mają czekać na spóźnialskich pasażerów. I to głównie od tego jak motorniczy stoi z czasem przejazdy, a nie od jego kultury osobistej zależy, czy będzie czekał na dobiegających czy też nie. Pasażerom może się wydawać, że zabranie kogoś dobiegającego to tylko kwestia kilku sekund. Tymczasem, w znakomitej większości przypadków, taka ?uprzejmość? motorniczego od razu kosztuje wszystkich pasażerów tramwaju (niekiedy nawet i dwóch) dwie minuty spóźnienia. Być może gdyby pasażerowie zechcieli wziąć to pod uwagę, byliby mniej surowi w ocenianiu kierującego, który przecież próbuje tylko dowieść ich na czas do miejsca przeznaczenia. Jeśli przyjrzeć się uważnie można też zauważyć, że Ci, którzy najczęściej opóźniają odjazd tramwaju, jadą nim potem jeden lub dwa przystanki. W praktyce są przystanki, na których można poczekać na pasażera nawet dłuższą chwilę, a są i takie na, których nie można zaczekać nawet kilku sekund. Te drugie usytuowane są głownie przed skrzyżowaniami z sygnalizacją świetlną, gdzie wspomnianych kilku sekund może zabraknąć motorniczemu na to, żeby zdążyć ruszyć z przystanku przed zmianą świateł. Kilka sekund poświecone jednemu spóźnialskiemu funduje w takim przypadku dodatkową minutę lub dwie postoju wszystkim pasażerom tramwaju, bo trzeba będzie poczekać na kolejny ?zielony? sygnał. Jeśli z tyłu stoi na przystanku drugi tramwaj, razem będzie to w godzinach szczytu około dwustu czekających przez jednego spóźnialskiego. Bardzo uprzejme, nie uważacie? Czy taki stracony cykl to dużo wobec korzyści, jaką doniesie biegnący pasażer? Cóż, jeden stracony w ten sposób cykl oznacza w praktyce?  Tyle, że tramwaj ruszy w dalszą drogę mniej więcej w chwili, w której powinien odjeżdżać już z następnego przystanku. A przecież za drugim cyklem też ktoś spóźniony może biec do tramwaju. czy tramwaj powinien więc czekać i na niego? Wbrew pozorom taka sytuacja zdarza się całkiem często i motorniczy, który przed chwilą zebrał podziękowania teraz otrzyma wiązankę epitetów oraz kopniaka w drzwi. Ile więc czasu motorniczy musiałby stać na każdym przystanku, żeby móc w końcu zamknąć drzwi bez oskarżeń o chamstwo? Przy okazji warto zwrócić uwagę na to, jak długo pali się światło dla tramwaju w porównaniu, na przykład, do świateł samochodowych. Szczególnie w centrum czas ten jest co raz krótszy dochodząc na niektórych skrzyżowaniach do zaledwie kilku sekund. Nawet jednak, jeśli tramwajowy cykl trwa niewiele krócej niż samochodowy to i tak tramwaj ma niewielkie szanse żeby przejechać skrzyżowanie. Zaraz znajdą się Mierzwowie kierownicy, którzy skręcając potrafią w mgnieniu oka całkowicie zablokować  torowisko na resztę cyklu. Tramwaj albo rusza natychmiast po otrzymaniu światła, albo nie jedzie wcale! Tramwajom bardzo trudno jest nadrobić opóźnienie, ponieważ, w przeciwieństwie do autobusów, nie mają możliwości wyprzedzać się wzajemnie. Tak więc jeśli opóźniony tramwaj zostanie na najbliższym skrzyżowaniu zajechany przez jadącego o czasie kolegę, to w zasadzie nie ma żadnych szans nadrobić straconych minut, ale za to ma spore szanse zwiększyć jeszcze bardziej swoje opóźnienie;) zajechanie przez dwa składy, co w godzinach szczytu jest normą gwarantuje natychmiastowe zwiększenie opóźnienia o kolejne dwie, a nawet więcej minut. W ten sposób przez kilka sekund poświeconych jednemu spóźnialskiemu setka ludzi może szybko uzbierać dziesięć minut spóźnienia! Nie trzeba chyba wspominać jak uciążliwe będzie to dla pasażerów, którzy muszą skorzystać z przesiadki, zwłaszcza jeśli przesiadają się do pociągu czy podmiejskiego autobusu. Zasada jest prosta: ?tramwaj zabiera wszystkich chętnych pasażerów, OCZEKUJĄCYCH NA PRZYSTANKU. Dobiegający pasażer jest kandydatem do następnego tramwaju?. to jedyne rozsądne rozwiązanie, jeśli chcemy, żeby tramwaje jeździły w miarę szybko i punktualnie. Zasada ta jest żelazną konsekwencją przestrzegania w metrze, gdzie biegnący pasażer standardowo odbija się od zatrzaśniętych drzwi ?przed nosem?. Mimo to jakoś nie słychać głosów oburzenia o wyjątkowym chamstwie maszynisty kolejki podziemnej. A przecież tramwaje, podobnie jak metro mają napięty rozkład jazdy i podobnie jeżdżą co 3-4 minuty w szczycie, a nawet i częściej! Dlaczego więc w metrze pasażerowie dali się nauczyć, że pociąg nie czeka na spóźnialskich, a w przypadku tramwajów nie chcą przyjąć tego do wiadomości? Pasażerów szczególnie bulwersuje to, że motorniczy widzi ich jak biegną, a mimo to zamyka drzwi i odjeżdża. Jest to powszechnie uważane za dowód koronnych na chamstwo i ?czereśniactwo?. Tymczasem fakt, że motorniczy widzi biegnących nie powinien nikogo dziwić, bo jako kierujący pojazdem musi wiedzieć co się dzieje wokół. Musi też jednak podjąć decyzje, czy zdąży zabrać spóźnialskiego pasażera czy nie. Prowadzi nas to do początku wywodu, czyli tego, że tramwaje albo mają być punktualne, albo mają czekać na spóźnionych pasażerów. Dokładnie przed takim wyborem staje motorniczy praktycznie na każdym przystanku, kiedy widzi dobiegającego pasażera. Dobieganie do tramwaju ma też często inny aspekt, o którym w potoku oskarżeń pod adresem motorniczych jakoś się nie wspomina. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że przynajmniej połowa z dobiegających usiłuje się dostać do tramwaju z rażącym pogwałceniem przepisów ruchu drogowego, stwarzając realne zagrożenie nie tylko dla siebie, ale także innych uczestników ruchu. Przebieganie na czerwonych świetle przez najruchliwsze skrzyżowanie ? już nie mówiąc o torowisku co jest niestety standardem, nierzadko na ukos przez wszystkie pasy ruchu, wbiegając wprost pod nadjeżdżające samochody i uprawiają dzikie skoki przez barierki wprost pod ruszający tramwaj. Teraz niech każdy z Was zrobi sobie rachunek sumienia i ile razy ryzykowaliście swoje życie, aby dostać się do tramwaju.

Na koniec dodam, że świetnie wiem jakie to uczucie kiedy tramwaj albo autobus odjeżdża mi sprzed nosa. Ale nie kieruję wiązanki ?miłych? słów pod adresem kierujących, gdyż sam jestem na ich miejscu w godzinach pracy 😉

Pozdrawiam Nowherename.